Kilka spraw. Czyli wery important początek....
15 grudnia 2008, 12:17
Mała Kju nie będzie się tu wysilać na specjalne długaśne i mądre wstępy.
To nie jest w ogóle w stylu Kju.
Bo Kju, jako że jest w tym głupim wieku, wiadomo jaka jest- głupia.
Albo tak sobie wmawia.
No cóż, bywa.
A więc Kju kłania się nisko, i ośmiela się prosić, by nie traktowano jej jak gówniarę.
By nie wytykano jej palcami za każdy błąd, bo Kju jest człowiekiem nieidealnym, a na dodatek jeszcze dzieckiem. I długo tak pozostanie.
Ale nie oznacza to, że Kju (chociaż Q. wygląda bardziej hardcorowo, ale co tam ^^) nie lubi krytyki.
Nie, nie.
Kju, przynajmniej przez tą większą połowę (<- tym powiedzonkiem lubi denerwować swojego Ojca, potocznie nazywanego Tatą, ewentualnie wrednym osobnikiem, który-niestety- nad Kju przewagę ma. Wzrostową. I w ogóle) rodziny postrzegana jest jako aniołeczek, grzeczna wzorowa dziewczyneczka, która z dnia na dzień rośnie (chyba każdy choć raz w życiu słyszy- oh, jak ty wyrosłaś/eś... <a tu następuje seria achów i ochów, i ogólnikowych wzdychów>- no cóż. Kju niestety ma takie coś codziennie).
Jak to z tym aniołeczkowaniem jest, to naprawdę nie wie, bo raz chce byc ta "zua" a potem kochana i miła. I najlepiej zabawna.
Bu ha ha.
Kju, z racji tego, że jak każda grzeczna dziewczynka chodzi spać prawie że po dobranocce (jest dokąłdnie 23.28- Kju czuje się bardzo dorosła) niestety, kończyć teraz musi. I ma do przeczytania lekturkę, o którą bije się prawie że cała klasa, i jako dobra koleżanka powinna ją przeczytać do poniedziałku... Ale nie bardzo jej się chce.
I o.
Kju jeszcze o swoich Bardzo Ważnych Sprawach wspomni, nie martwić się. ]:->
Teraz tylko trzeba sobie załatwić czekolade na noc (dieta. no tak, same pełnowartościowe... coś tam), czytu-czytu i lulu.
O.
Dodaj komentarz